poniedziałek, 25 marca 2019

2

Sandra
Po południu, kiedy wskazówki zegarów minęły cyfrę 4, szłam wolnym krokiem od przystanku autobusowego. Wracałam ze szkoły, a wraz ze mną kilkoro innych uczniów mieszkających w tej dzielnicy.
Przy dwupasmówce biegł chodnik, a przed skrzyżowaniem stało kilka starych aut, zeżartych przez rdzę na progach. Tutaj mało kogo stać na auta z salonu, a mieszkańcy bogatszych okręgów miasta raczej sie tutaj nie zapuszczają.
W okolicy jest niewiele sklepów. Są dwa warsztaty samochodowe, jeden właśnie minęła. Pickup stał na parkingu a obok niego kręcił się mężczyzna w roboczych spodniach na szelkach. Palił papierosa i spojrzał w moją stronę.
- Sandra! Ojciec w domu?!
Krzyknął, a ja spojrzałam na pomarszczoną twarz pana McCarthy. Pracował z tatą, przyjaźnili się. Ale teraz...
- Nie chyba... Wracam ze szkoły, pewnje w domu go nie będzie - odparłam, siląc sie na lekki uśmiech i poszłam dalej.
Dokładnie, minęłam kolejną uliczkę na której wszystko wyglądało podobnie. Zaniedbane trawniki, stare metalowe ogrodzenia i domy z tanich materiałów, które huragan mógł zepsuć bez trudu.
W jednym z takich mieszkałam z ojcem. Czerwona cegła, drewniane białe okna, kratownica przy drzwiach choć dla włamywaczy to żadna przeszkoda. Przestępczość w okolicy jest duża, czesto sprawcami napadów i wyłudzeń haraczy są ludzie przed dwudziestym pierwszym rokiem życia.
Dlaczego to robią? Bo tutaj ambicje dorosłych ludzi, ich rodziców, są zazwyczaj mierne. Mój ojciec na przykład dorabia w warsztacie, za psi grosz. I nie chce niczego więcej, oprócz spotkać się z innymi pijakami i przytulić litra lub dwa.
Drzwi były otwarte. Ja zawsze przekręcam kluczem gdy wychodzę. Ojciec niestety nie wyrobił sobie takiego nawyku. Zdjęłam trampki, bluze powiesiłam na wieszaku. W domu nie było przedpokoju, wchodziło się do salonu. Kuchnia była od niego oddzielna półścianką. Stare szafki ledwo się trzymały, kuchenka była brudna i często mieliśmy z nią problemy. Gdy do niej podeszłam, spostrzegłam patelnię z resztką jajecznicy, nie nadającej sie już do spożycia. W myślach wyzwałam ojca od leniów i alkoholików.
Od dawna nie zarobił ani grosza. A gdzie mama? O tym nie mówię często. Została nam po niej tylko renta. To nasze jedyne jak narazie źródło pieniędzy.
Ja nie pracuje, bo mam plany, dość duże. Chciałabym pójść na dobre studia a żeby wogóle próbować dostać się do szkoły wyższej, muszę mieć jak najlepsze oceny więc cały czas wolny staram sie poświęcać na naukę.
Wypiłam herbatę, w samotności. W swoim malutkim pokoiku, gdzie światło wypadało jedynie przez małe okno pod sufitem. Mogłabym nazwać to miejsce Celą. Przypomina trochę więzienie. Jest małe, stoi tu tylko łóżko, wieszak na ubrania i jedna, mała półka na drobiazgi pod oknem. Nie lubię tego pokoju, przyprawia mnie o depresję.
Odrobiłam lekcje w kuchni, cały czas nasłuchując kroków na ganku. Wiedziałam w jakim stanie tata wróci, wiedziałam jak śmierdział będzie, i jak zabrzmi jego głos gdy zacznie bełkotać. Znałam to bardzo dobrze.
A jednak, jakaś część mnie go kochała i martwiła się o niego. Nienawidziłam go ale i nie wyobrażałam sobie co by było gdyby zginął.

Gdy dochodziła jedenasta, przez sen usłyszałam hałas w salonie. Rzucone na podłogę buty . Wiedziałam że mogę spać spokojnie
Oto drugi rozdział. Poznajemy historie Sandry. Która z bohaterek jak narazie bardziej przypadła wam do gustu, po tym i wcześniejszym rozdziale?
Zapraszam do wpłacania donate, jako wsparcie dla mnie. Wbijajcie też na grupe na fb i na insta :)
FB - Stringersi Ediego
Insta - edipazdzio
Dziękuje :)
https://tipanddonation.com/edi6stringer-7998  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz