piątek, 29 marca 2019

3

Corrie
Zatrzasnęłam drzwi auta mamy. Zapakowane przy chodniku, nie było otaczane przez inne samochody. W środku nocy, nawet przechodniów jest mniej a gwar miasta ucicha z nadejściem zmierzchu.
- Zmęczona?
Na pytanie mamy odparłam jedynie skinieniem głowy. Oczy same mi się zamykały i nawet muzyka słyszana z radia gdy wracałyśmy, nie potrafiła odgonić chęci położenia sie spać.
 Padłam na duże łoże w mojej sypialni. Okna zasłaniały długie zasłony, a lampki nocne w stylu glamour były wyłączone, co sprawiało że pomieszczenie owiewała całkowita ciemność.
 Nie zdjęłam ubrań. Nie zmyłam makijażu. Leżałam na łóżku mniej niż pięć minut, nie czułam nawet kiedy zasypiam.
 Rano, nie dochodziły do mnie żadne dźwięki choć drzwi do pokoju zostawiłam otwarte. Na dole nie usłyszałam żadnych kroków, gdy już zeszłam do salonu. Na dużej, skórzanej kanapie nie zastałam mamy choć w każdy sobotni poranek siedzi tam z MacBookiem na kolanach. Obok stoi filiżanka mocnej kawy, a na spodeczku zawsze leżą ciasteczka. Tak kobieta spędza poranki.
 Przeszłam przez pomieszczenie i przez zdobiony łuk, weszłam do kuchni. Nasz dom projektował architekt, który do każdego pokoju na dole zrobił tak zdobione wejścia. Boki jako kolumny Greckie, na górze płaskorzeźby. Miało to swój urok, zachwycało każdego gościa.
 Na wyspie kuchennej, oprócz zlewu, kosza z owocami i pustego kubka ze śladami kawy, zauważyłam karteczkę. Mama zostawiła notatkę, że ma spotkanie z kolejnym fotografem. Napisała "Trzymaj kciuki". Pewnie zamierza umówić mi następną sesję. Napisała też że to Wielka szansa, bo gość współpracował z początkującymi modelkami które potem można zobaczyć w Glamour.
 Nie tylko ja cieszyłam się swoim wyglądem. Mama też uwielbiała popisywać się przed znajomymi, że ma tak śliczne dziecko. Chuda twarz, falowane blond włosy które rzadko prostuję. Gdy nałoże mocniejszy makijaż, mama mówi że wyglądam jak prawdziwa modelka. Chciałaby żebym kiedyś osiągnęła sukces w tym kierunku, tak samo jak ja. Ta myśl pojawiła się gdy wysoko ustawiony kolega mamy zaproponował mi pierwszą sesję. Pamiętam jak dziś, miałam dwanaście lat. Małe sukienki, lekki, prawie niewidoczny mejkap i to jak drażnił mnie zapach lakieru do włosów.
Wróciłam do rzeczywistości. Przebrałam się, zrobiłam sobie kanapki z bezglutenowego pieczywa, z chudą szynką i plastrami ogórka. Dbam o linię, rzadko jadam na śniadanie coś innego. Choć gdy spieszę się do szkoły, zdarzy mi się czasem wyjść z domu z kubkiem kawy i ot, całe moje śniadanie. Teraz jednak, siedzę w swoim pokoju na szerokim parapecie, opieram plecy o poduszkę w miętowym odcieniu i sącze powoli kawkę. Gryzę kanapkę, i spoglądam za okno, na duży ogród.  Taras wyłożony kamieniem, basen o który dba ogrodnik i konserwator. Ogrodnika nie dostrzegłam, konserwator przyjdzie w poniedziałek żeby oczyścić wodę.
Ogród też zaprojektowano przemyślanie. Kwiatów jest mało, na końcu posesji rośnie jedno drzewo, którego mama nie chciała wyciąć. Ogólnie, jest to jedna wielka polana z idealnie przystrzyżoną trawą.
Upijam następny łyk i myślę, co będe robiła przez ten weekend. Może wieczorem wyjdę gdzieś z przyjaciółką?  Martina, Ukrainka z wymiany jest moją bratnią duszą. Przyjechała do Dallas na rok, jeden rok liceum. I już została. Rodzice zgodzili się by spróbowała zacząć życie w Stanach.
Wykręcam jej numer. Już wiem jak spędzę wieczór.

Cześć. Dzięki za tak duże zainteresowanie :)
Zapraszam do wpłacania donate, jako wsparcie dla mnie. Wbijajcie też na grupe na fb i na Dziękuje :)
https://tipanddonation.com/edi6stringer-7998

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz